Program emerytalny i sposoby zbierania na emeryturę

Emerytura, każdy ma co do niej jakieś marzenia, plany. Czas jesieni życia ma być okresem spokoju, dostatku, radości i zbierania owoców pracy naszego dotychczasowego życia. Wprawdzie gdzieś z tyłu głowy kołaczą się ciemne myśli, związane z wielkimi kolejkami do lekarza, czy stale niepewnym wiekiem emerytalnym, to jednak każdy czeka aż wreszcie będzie mógł się na niej znaleźć.
Co zrobić by będąc emerytem spokojnie cieszyć się życiem? Metod na to jest wiele. My w tym tekście zajmiemy się jednym z najbardziej prozaicznych, ale jakże ważnych- finansami.

Dawno temu na (nie dzikim), zachodzie

Na początek, krótka lekcja historii. Emerytury wprowadził Otto Bismarck. Pan, od którego potem niejaki Adolf H nazwał swój największy okręt wojenny, dokonał tego w 1889 roku. Wiek, w którym przechodziło się w stan spoczynku zawodowego, wynosił 65 lat. Wygląda to świetnie i kanclerza można by podawać za przykład, nie to co obecne władze, które ciągle mówią o podnoszeniu i podnoszeniu wieku emerytalnego. Emerytura Bismarcka była wypłacana bez problemów i w budżecie państwa zawsze znajdowały się na nią odpowiednie środki. Dlaczego więc, skoro już ponad 100 lat temu wszystko to dobrze działało, dziś mamy takie problemy z emeryturami?
Jak brutalnie by to nie zabrzmiało, jest to wina samych emerytów, a wspominany kanclerz wcale nie był tak hojny jak mogłoby się na początku wydawać. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie jest prosta. Sto lat temu mało kto zostawał emerytem. Koniec XIX wieku to nie współczesność. Higiena, ochrona zdrowia, technologie medyczne, żywieniowe pozostawiały (z naszego punktu widzenia), wiele do życzenia. Efektem tego emerytów, mieszkających w miastach, można było „policzyć na palcach jednej ręki”, na wsi bywało jeszcze gorzej. Cała wydajność systemu emerytalnego wprowadzonego przez Pruskiego premiera, opierała się na znikomym procencie osób upoważnionych do pobierania świadczeń. Jeśli tę sytuację mielibyśmy przenieść na dzisiejsze warunki życia i przewidywaną jego średnią długość, emerytami powinni zostawać ludzie w wieku mniej więcej 85 lat. Nie jest to ciekawa perspektywa prawda?

Obecnie na wschodzie

Jak sytuacja wygląda obecnie? Kiedy Bismarck prezentował swój projekt „umowy międzypokoleniowej” na jednego emeryta przypadało co najmniej pięciu pracujących. Po naszej stronie Odry, wedle danych statystycznych, za 15 lat na każdego pracującego Kowalskiego będzie przypadać jeden emeryt, którego będzie musiał utrzymać. Nie wspominając o własnej rodzinie.  System więc dość słabo się sprawdza. Wszystko to wina z jednej strony wspomnianego już wieku emerytalnego. Tutaj jednak nie będę za jego podwyższaniem, bo sam też chciałbym dożyć i pożyć trochę na emeryturze. Drugim problemem jest społeczeństwo jako całość. Wraz z rozwojem, społeczeństwa w dużej mierze się starzeją. Oznacza to, iż piramida wieku (przed produkcyjni, produkcyjni i po produkcyjni), zostaje zaburzona i największą grupę zaczynają tworzyć najstarsi. Społeczeństwo takie przestaje się rozwijać, a z czasem zacznie wymierać. Im mniej ludzi pracuje, tym mniej odprowadza składki emerytalne, które to stanowią podstawę do wypłaty świadczeń dla emerytów. Dlatego władze muszą albo zmniejszać emerytury, albo dopłacać (co powoduje inne złe konsekwencje), albo podnosić wiek emerytalny.  Rozwiązaniem tego problemu jest oczywiście wzrost dzietności społeczeństwa, więc czasem warto w ten sposób zadbać o swoją emeryturę J

Nie tylko państwo

Niemniej jednak jako obywatel nie jesteśmy skazani tylko i wyłącznie na państwową emeryturę. Możemy we własnym zakresie odkładać pewne kwoty pieniędzy. Nie zakopujmy ich jednak na ogródku, lub nie chowajmy w szufladzie. Lepiej je zainwestować.
Jeszcze parę lat temu, co miesiąc przelewaliśmy prawie 20% naszego wynagrodzenia,   na  ZUS i OFE. Pierwszy wywodzi się poniekąd z prostej linii od Biscmarca i cierpi na opisane wyżej przypadłości. Otwarte Fundusze Emerytalne miały inwestować nasze pieniądze, tak aby zysk z tych inwestycji przynajmniej teoretycznie rekompensował problemy ZUSu. Niemniej jednak na skutek zmiany prawa z 2014 roku, praktycznie wszystkie składki są wpłacane z powrotem na ZUS. „Praktycznie” bowiem w teorii można było złożyć specjalne podanie, w którym zastrzegaliśmy sobie aby nie więcej niż 2,7% naszej składki trafiało do OFE. Ten kto tego nie zrobił w 2014 roki miał jeszcze na to okazję w 2016 r. Następna taka możliwość pojawi się dopiero za 4 lata.
Sytuacja więc nie prezentuje się zbyt dobrze. Tym bardziej, iż wielu ekonomistów uważa, że przejęcie środków z OFE do ZUS miało pomóc w załataniu gigantycznej dziury budżetowej ten instytucji i dzięki temu zachować jej płynność finansową. Jeśli tak faktycznie było, przyszłe emerytury dzisiejszych 30 i 40 latków nie malują się w jasnych barwach.

Trzecia opcja

Na szczęście istnieją rozwiązania, które przynajmniej w pewnym stopniu pozwolą nam na „miękkie lądowanie” po przejściu na emeryturę i otrzymaniu pierwszych środków z ZUSu. Rozwiązania te noszą potoczną nazwę trzeciego filara. Do najważniejszych tego typu produktów należą IKE, czyli Indywidualne Konto Emerytalne. Konto takie daje nam możliwość gromadzenia środków na naszą przyszłą emeryturę. Z racji tego, że IKE oferują różne podmioty, od firm ubezpieczeniowych po banki i biura maklerskie, wachlarz możliwość oszczędzania jest ogromny. Wśród możliwości można wymienić choćby fundusze inwestycyjne, czy rachunki maklerskie. Korzyścią posiadania IKE jest zwolnienie z tak zwanego podatku Belki. Sięgając więc do naszych oszczędności nie musimy oddawać państwu 19% podatku dochodowego. Niemniej jednak, aby skorzystać z takiej ulgi, po kwotę tę możemy sięgnąć dopiero po ukończeniu sześćdziesiątego roku życia. W razie wcześniejszej wypłaty musimy zapłacić podatek, nie możemy też założyć kilku takich kont, lub odnawiać IKE.
Oprócz IKE możemy wyróżnić IKZE, czyli Indywidualne Konto Zabezpieczenia Emerytalnego. Tak jak poprzednik oferuje szeroki wachlarz możliwości inwestowania, jednak koszty i przywileje wyglądają zupełnie inaczej. W przypadku tego produktu, nawet po ukończeniu 60 lat, będziemy musieli opłacić podatek od zgromadzonych środków. Jego wysokość jest niższa od standardowego, wynosi 10%. Tę niedogodność stara się jednak niwelować możliwość odliczenia wpłaconych kwot, od podatku dochodowego w bieżącym roku rozliczeniowym. W obu przypadkach różne są też maksymalne kwoty wpłaty wynoszące odpowiednio 300% i 120% średniego wynagrodzenia.
Warto też pamiętać, że oba te systemu oszczędzania nie wykluczają się wzajemnie i jeśli dysponujemy odpowiednimi środkami, możemy wpłacać pieniądza na IKE i IKZE.
Innym rozwiązaniem, coraz częściej spotykanym w dużych, prężnie rozwijających się firmach, są tak zwane pracownicze programy emerytalne. Te wchodzące często w skład pakietu przywilejów socjalnych dla pracowników, programy emerytalne działają na zasadzie umów zbiorowych. Jeśli dana firma posiada taką opcję, to pracownik może do niej dobrowolnie przystąpić. Składka PPE opłacana jest przez pracodawcę i może być naliczana w sposób stały, procentowy od dochodów lub być wypadkową obu wcześniejszych możliwości. Ponadto jeśli uwzględniono to w umowie pracownik może ze swojego wynagrodzenia dokonywać dodatkowych wpłat, powiększając tym samym kwotę swoich oszczędności. Środkami zgromadzonymi w ten sposób zarządzają instytucje finansowe oferując grupie głównie fundusze inwestycyjne. W polskich warunkach rozwiązanie te jest jednak dość mało popularne.

Jak widać, dzięki możliwościom tak zwanego III filara sytuacja naszych przyszłych emerytur wcale nie jest tak tragiczna, jak mogła by się wydawać. Niestety inwestowanie w IKE, IKZE czy też opisane we wcześniejszym artykule inwestycje na dożycie, uszczuplają nasz obecny budżet. Warto jednak wpisać te koszty do domowego budżetu i już teraz odkładać mniejsze kwoty, by później w jesieni naszego życia otrzymać środki na godny byt.

Może Ci się również spodoba